Tytuł: „Tajemny dziennik Marii Antoniny”
Tytuł oryginału: „The Hidden Diary of
Marie Antoinette”
Autor: Carolly Erickson
Gatunek: powieść historyczna
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 352
Ocena: ●●●○
Dla odbudowania jej
dobrego imienia…
Marię Antoninę zna każdy. A już na pewno jej imię
przywołuje jakiekolwiek skojarzenia. Czy to ta królowa Francji, która zginęła
podczas rewolucji francuskiej? Czy to ta, która zdradzała swojego męża, Ludwika
XVI? Czy to ta „panna lekkich obyczajów’”? Takie pytania słyszałam za każdym
razem, kiedy podawałam komuś tytuł czytanej właśnie książki.
Na lekcjach historii uczymy się o rewolucji we
Francji: daty, przyczyny, skutki, Bastylia, trzeci stan i niejaki Robespierre.
Powieść Carolly Erickson pozwala przenieść się czytelnikowi do XVIII-wiecznej
Francji, poznać uczucia wielkiej królowej, spróbować postawić się na jej
miejscu. Należy jednak pamiętać, że nie jest to autentyczna biografia Marii
Antoniny. Sama autorka pisze: „to fikcja literacka – powieść, a nie próba
historycznej rekonstrukcji”. Wiele postaci i sytuacji zrodziło się w głowie
Erickson. Są jednak i treści zgodne z prawdą lub wynikające „z głębokiej wiedzy
o życiu” tejże kontrowersyjnej kobiety.
Jednak pozostawmy temat zgodności i niezgodności z
faktami i przejdźmy do „Tajemnego dziennika Marii Antoniny” jako świetnej
powieści opowiadającej o córce, siostrze, żonie, kochance, przyjaciółce, matce…
Książkowa Maria Antonina jest pewna siebie, kocha
tańce, piękne suknie i przyjęcia. Ceni swojego męża, dla którego jest dobrą
przyjaciółką: zawsze oddaną, chętną do pomocy. Wiedząc jednak co nieco o jej
prawdziwej historii, możemy się domyślać, że jest i drugi mężczyzna. Mężczyzna
cieszący się szczerą miłością samej Królowej Francji. Bohaterka otacza się
swoimi przyjaciółkami, powierza im swoje sekrety, jednak najwięcej wie jej
pamiętnik. Bardziej wpływowe na dworze osoby odradzają jej go pisać. Dlaczego?
Dlatego, że mógłby wpaść w niepowołane ręce. Czytałam kolejne rozdziały i
myślałam… Te księżniczki musiały mieć strasznie ciężkie życie. Tyle się od nich
wymagało, oczekiwało. Tymczasem jeden malutki błąd – i do końca życia ludzie
będą go wypominać.
Carolly Erickson stworzyła niesamowity nastrój.
Dzięki odpowiedniemu słownictwu książka staje się bardziej wiarygodna. Z tego
samego powodu nie jest „szybka”. Wgłębienie się w nią jest możliwe, jeżeli
poświęcimy wystarczającą ilość czasu. Nocne czytanie z na wpół śpiącym mózgiem
jest raczej trudne. Między wierszami przeplatają się w końcu nie tylko myśli
przepełnione burzą emocji kobiety, ale także historyczne fakty oraz polityka.
Na szczególną uwagę zasługuje również okładka.
Przedstawiona została na niej młoda kobieta w białej peruce z wpiętymi przepięknymi
ozdobami. Kobieta jest smutna, spogląda w dół. Myślę, że fotografia może w
dosłowny sposób przedstawiać zmartwioną Marię Antoninę. Pytanie: czym?
Odpowiedz znajdziecie bez problemu już na pierwszej stronie, a potem na
kolejnych i kolejnych. Powodów do zmartwień nie braknie!
Czy poleciłabym
„Tajemny dziennik…” każdemu? Zdecydowanie nie. Jeśli nie przepadasz za
historyczną tematyką lub preferujesz banalniejsze książki (sama czasami mam
potrzebę przeczytania czegoś prostego, obejrzenia filmu z przewidywalną fabułą…
przecież czasem trzeba odpocząć!), to nie jest powieść dla Ciebie. Natomiast
jeśli interesuje Cię, jak wyglądało życie słynnych historycznych dam,
koniecznie sięgnij do serii powieści Carolly Erickson. Powieści pełnych
namiętności, uniesień i „tego czegoś”.
Muszę przyznać, że „Tajemny dziennik Marii Antoniny”
nie wniósł wiele do mojego życia, to znaczy nie zmienił mojego światopoglądu.
Książka pozwala jednak spojrzeć na osobę żony Ludwika Kapeta w innym świetle.
Pozwala odzyskać jej dobre imię, którego została pozbawiona najpierw w momencie
wybuchu rewolucji, następnie przez historyków.